01 czerwca 2022 rok
Dziś mnie po prostu szlag trafił. Kupiłam przez internet 2 czereśnie. Dwa tygodnie wcześniej kupowałam kilka w Centrum Ogrodniczym, ale niestety nie mieli jasnych odmian. Zdecydowałam się więc na internet. Co prawda na zdjęciach aukcji widziałam, że czereśnie są bez liści, ale logika mi podpowiadała, że do czerwca od wczesnej wiosny to już raczej będą z liśćmi. Ale na zdjęciach były ty normalne drzewka, z gałązkami. Gdy otworzyłam pudło to się zagotowałam.
Tak, te dwa łyse badylki to czereśnie w czerwcu. Trzymane jak widać do tej pory w chłodni (liście są żółte a nie zielone) i przed transportem skrócone do maksimum i ogołocone z bocznych gałązek. Dla porównania obok czereśnia kupiona 2 tygodnie wcześniej. Zanim to to odrośnie to minie kilka lat, o ile się przyjmie. Ile lat trzeba czekać na owoce?
A wyrzucić mi szkoda. I nie o kasę chodzi, ale jakoś tak smutno taką biedę wyrzucać. No to zasadziłam. Ale nędza. Napisałam do faceta, to się głupio tłumaczył, że on to już nie sprzedaje a inni to nadal. I że jeśli się nie przyjmą to mi we wrześniu wyśle kolejne? Tylko po co mi we wrześniu kolejne okaleczone badyle?
Może jesienią kupię w Centrum jakąś jasną odmianę. Muszę mieć, bo mi się z dzieciństwem kojarzą i wakacjami na wsi. Rosła taka czereśnia na skraju drogi, przy miedzy. W zasadzie to już tylko pół jej było, staruszka była – poniemiecka. Owoce miała żółciutkie, z pięknym rumieńcem, bardzo duże. I niesamowicie słodkie….soczyste. Wciąż czuję ten smak 🙂 A facet sprzedał mi badyla, którego owoców mogę nie dożyć.