17 czerwca 2022 rok (piątek)
Minęły 2 tygodnie i są już pierwsze plony. Nic spektakularnego, ale wszystko cieszy. Zwłaszcza, gdy nie poświęca się ogrodowi zbyt wiele czasu. Będzie dziś duuużo zdjęć. Taki przegląd wszystkiego, no prawie, co tam u mnie rośnie. Albo nie rośnie 😉
Owoce i warzywa
W ogrodzie rosną sobie stare krzaczory: porzeczki i agrest. W sumie dość słabo owocują, bo ich nie przycinałam. Dopiero teraz gdzieś przeczytałam, że trzeba. Nie przypominam sobie, żeby porzeczki z mojego dzieciństwa u Babci były przycinane. A może były, tylko ja tego nie widziałam? W przyszłym roku poprzycinam.
Czereśnia ma chyba kilka lat, w zeszłym roku miała jeden owoc, w tym drzewo było oblepione kwiatami. I tyle. Bo owoców jest może wszystkiego z 10. Dosadziliśmy w tym roku kilka innych odmian, bo się dowiedziałam, że wzajemnie się zapylają. Może trafiliśmy, bo pojęcia nie mam co to za odmiana.
W zeszłym sezonie zasadziłam jedną sadzonkę jeżyny. I ma 2 gałęzie i troszkę owoców 🙂 Bez sensu sadzić jedną sadzonkę. Ani się człowiek nie naje, ani nie naliże.
Buraczki rosną pięknie 🙂 Już czuję smak botwinki, którą uwielbiamy 🙂 Obok miała być pietruszka korzeniowa, ale nic nie wzeszło. Marchewka posiana była gęsto, wzeszło chyba kilka sztuk. Za to selery szaleją. A por na razie marnie. Za to rukolę coś żre, wyczytałam gdzieś, że to chyba jakieś pchełki. No to po rukoli, bo nie widzę sensu pryskania a później jedzenia tego. Za to koperek pięknie rośnie. Mam nadzieję, że będzie dorodny. Mrożę, żeby zimą mieć do ziemniaczków. I pietruszka naciowa powoli rośnie. Miał być jeszcze szczypiorek, ale lipa.
Czas na sałatę, która wyrosła pięknie. Znaczy masłowa pięknie, bo lodowa się rozrasta ale nie zawiązuje główek.
Ogórki w skrzyni mają już pierwsze owoce. To kupiona gotowa rozsada. Pięknie się prezentują i zapowiada się, że będzie ich całe mnóstwo. Już widzę te rzędy słoików w piwniczce….
W gruncie też zaczynają rosnąć, tu wysiałam nasiona oprócz dwóch donic od góry, gdzie zasadziłam kupione sadzonki. Teraz widzę, że jedną pomyliłam i wśród ogórków będzie jedna cukinia ;P Rządek po lewej to ogórki a ten po prawej to cukinie i pierwsza donica od góry to dynie, kupiłam 2 gotowe sadzonki, żeby zrobić zupę z dyni no i mieć ozdobę jesienią.
Mam 3 sadzonki arbuza. I pojawił się jeden kwiatek 🙂 Czarna folia jako ściółka nie jest najlepszym pomysłem, już to zaczynam zauważać.
Pomidory i papryka w gruncie prezentują się niezwykle marnie. Mimo podlewania wyglądają jakby wciąż brakowało im wody. Deszcze prawie nie padają. No i chyba ta czarna folia sprawia, że jest im jeszcze bardziej gorąco.
Pomidory w tunelu wyglądają troszkę lepiej, ale szału też nie ma. Dopiero zaczynają pojawiać się kwiatki. Kupowanie sadzonek miesiąc wcześniej, gdy nie ma się warunków żeby je odpowiednio przechować, to głupota. Także o ile ogórki zapowiadają się świetnie, o tyle z pomidorów nie wiem czy coś będzie.
A tak prezentują się badylki, czyli czereśnie kupione u sadownika. Trzeba je codziennie podlewać, bo susza jest okrutna. W wokół…..jakby nie było widać, to jest to łąka kwietna 😛 Rozsiałam mnóstwo nasion różnych kwiatów, prawie nic nie wzeszło. Robi się z tego tylko morze chwastów. Muszę to jakoś inaczej ogarnąć. Chciałam przyciągnąć owady zapylające, motyle i różne inne żyjątka, ale nie tym razem.
Brzoskwinia co prawda cierpi na kędzierzawość liści brzoskwini, ale owoców wydała tyle, że można pół wsi obdzielić. Ciekawe czy będą zdrowe i zrobię trochę słoików. Taki dżemik brzoskwiniowy….pychota 🙂 Brzoskwinia jest bardzo stara i chora. Pęka na niej kora. Nie mam zielonego pojęcia jak ją uratować i czy w ogóle się jeszcze da.
No i mam pierwsze jabłuszko z posadzonej w tym roku jabłonki. Wiem, że powinno się je zerwać, żeby drzewko nie traciło sił, ale nie mogłam….
Rośliny ozdobne
U sadownika, gdzie kupiłam nieszczęsne badyle czereśni, kupiłam też budleję Dawida czyli motyli krzew. W zeszłym sezonie kupiłam w markecie i zakochałam się w tym krzewie. Przylatywało mnóstwo motyli. Niestety nie okryłam jej na zimę i myślałam, że umarła. To kupiłam tę. Przyszły 2 sadzonki zamiast jednej, same suche badylki. Myślałam, że nic z nich nie będzie, ale jak widać właśnie zaczęły wypuszczać listki 🙂 Moja zeszłoroczna też odżyła 🙂 Ale tak zarosła chwastami, że wstyd zdjęcie robić 😉
Milin pięknie się rozrasta, ale kwiatów nie ma. Rododendrony stoją w zasadzie w miejscu. Niestety to chyba wszystko z braku wody. Wciąż jest jej zbyt mało.
A to jest baaardzo stara róża. Pięknie pnie się po ścianie domu. Niestety mączniak ją dopadł. Chciałam ją opryskać, powyrywać chwasty, ale zauważyłam, że w ten gąszcz wlatują malutkie ptaszki. Wygląda, że mają tam gniazdko, więc się nie zbliżam. Róża musi jakoś wytrzymać. Niestety będę musiała ją też mocno poprzycinać, bo w tym roku musimy ocieplić dom. Mam nadzieję, że się odrodzi.
Nie wiem czy róża jest poniemiecka, czy sadziła ją Babcia, która tu kiedyś mieszkała razem z Dziadkiem. Po Ich śmierci dom odziedziczyła synowa (syn już nie żył). Od synowej kupili go młodzi ludzie, którzy z wiejskiej chaty chcieli zrobić nowoczesny dom. Zniszczyli więc wszystko – piece chlebowe, wędzarnię, meble, drzwi, okna i wiele innych, dla mnie bezcennych rzeczy, których nie da się już odtworzyć. No ale był ich i mogli robić co uważali, niezależnie od tego jak bardzo mi tego wszystkiego żal. Na szczęście szybko doszli do wniosku, że życie na wsi jest nie dla Nich i wystawili dom na sprzedaż.
I tym sposobem staliśmy się właścicielami domu w środku lasu 🙂 Raju na Ziemi. To miał być dom na emeryturę, powoli remontowany. Pandemia zweryfikowała nasze palny. I jeśli mogę coś dobrego powiedzieć o pandemii, to że dzięki niej świat odkrył, że można pracować zdanie (i ja tak pracuję), że nie ma po co odkładać życia na później, bo później może być za późno. I tak z wielkiego miasta przenieśliśmy się do tej głuszy, gdzie w zasięgu wzroku nie mamy sąsiadów. Szczęściara ze mnie 🙂 Tylko ogrodniczka kiepska 😉
P.S. Na zdjęciu głównym bardzo stara winorośl. Rośnie sobie na płocie i pnie się po brzoskwini. W tym roku ma mnóstwo owoców. Może jakieś wino? 🙂 Nie wiem czy to Babcia z Dziadkiem posadzili czy jest poniemiecka. Pojęcia nie mam jak się ją przycina, więc tnę wszystko jak leci, gdy leci tam gdzie nie trzeba. Chyba jej za bardzo nie skrzywdziłam, bo zaowocowała jak wściekła 😉
24 czerwca 2022 rok (piątek)
Na jakimś forum ogrodniczym przeczytałam, żeby nie wyrywać sałaty tylko umiejętnie ją wycinać, żeby korzeń i kawałek pędu zostały. Ponoć miała odrosnąć. No to wycięłam.
I faktycznie po jakimś czasie zaczęły pojawiać się młode listki. Dużo tego nie było, ale na kilka kanapek jak znalazł. Na jeden obiad też by się uzbierało 🙂
Czego to się człowiek na stare lata nie dowie…
<— Poprzedni wpis Następny wpis —>